Wycisk i wcisk

  Kto by się spodziewał, że taki miły, kwietny, cienki jeans z domieszką elastanu może dać taki wycisk. Najpierw przesuwał się przy krojeniu ( najwyższy czas zainwestować w matę i nóż ). Potem jego splot okazał się być nierównomierny (!!!!??!! coś takiego!!! a nie żadna przecena to była, tylko normalnie w normalnym sklepie !!???))  A przy przymiarce zawartość elastanu okazała się być niewystarczająca na spodnie rurki dla mojej figury. I musiałam je trochę ubierać na wcisk.  Efekt widać gołym okiem : się marszczy !

  Nie dałam się jednak: popuściłam w nogawkach, gdzie się dało. Gdzie trzeba, leżą dobrze.

  Mimo wszystko je lubię. Są na pasku, z tyłu karczek, bez kieszeni, bo to byłby nadmiar szczęścia w szyciu szybkim.

  Przydały się na ognisko, ale nie, że spłonęły, tylko ochroniły od komarów, a taaaakie latały. Mąż mówił, że to nietoperze były, ale ja nie jadłam tej kiełbasy co on... ;)

Rozdzielone

 To będzie krótki post o tym, jak z wykroju na sukienkę zrobić spódnicę i spodnie... e nie : spódnicę i bluzkę.

 Otóż: górę wycinamy ze słonecznego punto i doszywamy pasek vel ściągacz, gdybyśmy tak, na przykład, zapomniały przedłużyć ociupinkę stan....

  Z dołu robimy spódnicę - bez paska - z przepięknej bawełny kameruńskiej oryginalnej.

 Owa bawełna kameruńska, według naszego środkowoeuropejskiego mniemania, przeznaczona na tęgie afrykańskie upały w oryginale wyglądała tak :

 Suknia była dosyć obszerna, do tego zeszyta nićmi o tak mocnej strukturze, że sklapel przy pruciu stępiłam.

 I oto bluzka i spódnica. Osobno a jednak razem.

Energia wytwarza się w ruchu.

Fizyka, czysta fizyka: trzeba się ruszać, by mieć energię.

I tutaj wszystkie umysły ścisłe przyznają mi rację.

Ale umysł ścisły kobiecy od razu stawia pytanie: w czym się ruszać?

Trzeba mieć się w czym ruszać.

Oto świetny zestaw.

Spodnie w kwiatki z wykroju  Burdy. Materiał wiskoza z domieszką, nie mięła się za bardzo. Trzy gumeczki u dołu nogawek. Pasek i zamek - gdyż, na razie, nie lubię gumki w pasie.

Bluzeczka : szara dzianina cienka. Wykrój również Burda. Brak wykończenia zamierzony: raz: bo tak chciałam i myślałam, że będzie się fajowo rolował ( jak to przy dzianinach ), dwa: pakować się trzeba było na wakacje i już czasu brakło, i cztery szwy, i nożyczki w ząbki.

Z tego samego wykroju skorzystałam szyjąc sukienkę

/szyciebezmetki/2014/07/post-wakacyjny-ie.html

Zestaw lekki, łatwy i przewiewny, nie krępujący ruchów :)

Gosań - Woliński Park Narodowy - punkt widokowy.

Post wakacyjny/-ie

  Mając w pamięci ubiegłoroczne przygotowania do rodzinnego wyjazdu na urlop, w tym roku postanowiłam zacząć wcześniej. Wcześniej zrobiłam plan. Zrobiłam dwie listy: pierwsza- co zabrać, druga- czego brakuje. Wyszło na to, że brakuje dużo i to wszystkim, ale nie wszystkim tego samego ( na sukienki tylko ja zgłosiłam zapotrzebowanie ). Wcześniej zaczęłam szyć. Wcześniej zaczęłam pakowanie i poganianie odpowiednich jednostek, by przysłużyły się dobru ogólnemu. Efekt: uszyłam więcej, ale pakowanie nie obyło się bez chaosu i rozpraw na temat: dlaczego nie bierzemy pudła z klockami. Wieczorem przygotowałam kosz piknikowy z kurczakiem grillowanym  i sałatką ziemniaczaną, by po-Tomkom zapewnić zdrowy posiłek na trasie (w imię walki z wszechobecnymi fastfoodami ). Spałam ze 3 godziny.

  Droga na plażę była długa i kręta. Co 10 kilometrów padało pytanie: daleko jeszcze? ( a kilometrów było 850 !)

 Warto było!

 Teraz śpiewam peany na cześć wyspy Wolin, jej czystych i niezatłoczonych plaż, wspaniałych tras spacerowych i rowerowych i pięknej pogody.

    Na pierwsze spotkanie z plażą wybrałam kwiecistą sukienkę z cienkiej dzianiny. Szwów niewiele, dekolt wykończony lamówką, rękawy odszyte paskami tejże dziany.

Idealna na upały.

Ciąg dalszy chwalenia się uszytkami przed-urlpowymi nastąpi....

Lubię piłkę nożną

 Lubię te 90 minut zmagań, potu i niekoniecznie trafnych komentarzy. Lubię emocje wywołane decyzjami arbitra. Lubię historię tej dyscypliny i porównania, że wtedy to mieliśmy pakę (oczywiście w słynnym roku '74). Czytam biografie trenerów ( ostatnio sir A. Fergusona ). Nie mam ulubionej drużyny, ani ulubionego zawodnika, bo uważam, że każdemu, kto wykonuje swój zawód z pasją, należy się miano najlepszego.

 Lubię piłkę nożną za 90 min spokoju, w czasie którego nie muszę robić: jeść, pić, rozganiać walczących (przynajmniej na razie, nie wiadomo jak będzie z sympatiami później ), pomagać w odrobieniu zapomnianych zadań, szykować kostiumu na dzień następny. Bo jest MECZ.

  Za to ja, w czasie tych 90 minut, mogę bezkarnie oddać się haftowaniu. A że teraz piłkarskie święto, mistrzostwa w Brazylii, to i 90 minut zmienia się w 180. I proszę, po czterech dniach MŚ 2014 takie hafty :

I takie torbiszcza.

A mistrzostwa trwają....

Potworności

   Dostałam zlecenie : uszyć bluzę z potworem.

  Potwór według pomysłu zleceniodawcy : Wrzeszczak.

 Wszystkie resztki na pokład.

 Fajne szycie, takie niestandardowe.

 Do uszycia bluz, powstały dwie, bo ujawnił się mentalny bliźniak zleceniodawcy, użyłam dzianiny szarej (resztki z sukienki

/szyciebezmetki/2014/05/zrobiona-na-szaro.html

 ) i niebiańskiej. Aplikacja Wrzeszczaka z resztek punto, usztywnionych na flizelinie. Dodatkowo podkleiłam miejsce, w którym Wrzeszczak jest przyszyty do bluzy.

 Przy odbiorze padła propozycja, że muszę sobie zrobić dwa Wrzeszczaki dla dużych...

O nie, dzięki, dwa "wrzeszczaki" już mam... ;)