Skleroza szyciowa

 To trzeba opisać:

Sobota rano, nawet ładnie, atmosfera wybitnie piżamowa, wieszam pranie.

Koszula, spodnie, skarpetka ( druga może na dnie kosza ), koszula, znowu skarpetka bez pary (druga pewnie pod łóżkiem), spodnie, podkoszulek, para skarpetek !, sukienka, skar....Sukienka!!!!

Matko Boska, przecież nie mam ciemnych sukienek... NIE MOJA SUKIENKA!!!!!

PIORĘ RZECZY INNEJ BABY !!!!

W nanosekundzie przez mój umysł przepływają myśli z prędkością wiatru wiejącego na Przylądku Horn. SUKIENKA! NIE MOJA! i reszta myśli związanych z domniemaną zdradą. Ja poszkodowana oczywiście. NIE MOJA SUKIENKA!!! Winny oczywiście ON. NIE MOJA SUKIENKA...ale na szczęście nie jest szczuplejsza ode mnie... że ja nic nie ...Jak mogłam tak bezmyślnie wrzucać ciemnie rzeczy do pralki i nie przyjrzeć się...Trzeba to przejść z godnością...asertywność...

NIE MOJA SUKIENKA...dzianina fajna, granatowa...
NIE MOJA SUKIENKA....bez metki....NIE MA METKI !!!!
MATKO BOSKA!!! PRZECIEŻ TO MOJA SUKIENKA!!!
Olśnienie, przebłysk, pamięć wraca...ufff
Z czwartku!!!

 Przecież chciałam sobie poprawić humor i całkiem wieczorem wygrzebałam, już skrojoną wieki temu, dzianinę i ją zeszyłam, całość na overlocku,... było ciepło, do tego wspomagacz w postaci lampki wina...

 W piątek poszłam w niej do pracy, potem wrzuciłam do prania... wniosek :

 NIGDY NIE SZYĆ NA WSPOMAGACZACH, JAK SIĘ JEST ZMĘCZONYM. Źle działa na pamięć.

;)

Ufff...