Lubię piłkę nożną

 Lubię te 90 minut zmagań, potu i niekoniecznie trafnych komentarzy. Lubię emocje wywołane decyzjami arbitra. Lubię historię tej dyscypliny i porównania, że wtedy to mieliśmy pakę (oczywiście w słynnym roku '74). Czytam biografie trenerów ( ostatnio sir A. Fergusona ). Nie mam ulubionej drużyny, ani ulubionego zawodnika, bo uważam, że każdemu, kto wykonuje swój zawód z pasją, należy się miano najlepszego.

 Lubię piłkę nożną za 90 min spokoju, w czasie którego nie muszę robić: jeść, pić, rozganiać walczących (przynajmniej na razie, nie wiadomo jak będzie z sympatiami później ), pomagać w odrobieniu zapomnianych zadań, szykować kostiumu na dzień następny. Bo jest MECZ.

  Za to ja, w czasie tych 90 minut, mogę bezkarnie oddać się haftowaniu. A że teraz piłkarskie święto, mistrzostwa w Brazylii, to i 90 minut zmienia się w 180. I proszę, po czterech dniach MŚ 2014 takie hafty :

I takie torbiszcza.

A mistrzostwa trwają....

Na zakupy czas

  Staram się być bardziej eko.  Staram się segregować śmieci i nie marnować wody, a przede wszystkim

 nie pakować wszystkiego w torby foliowe.

 Mam tylko problem, jak zapamiętać, że torbę eko należy zabierać na zakupy ze sobą.

 Już pozbierałam wszystkie eko-siaty i włożyłam do bagażnika samochodu, żeby były tam zawsze. No i co z tego, skoro parkuję, zamykam i idę, a torby w aucie zostają?

Może ustawię taką opcję na fonie : weź torbę, weź torbę, weź torbę. Dobrze by było, gdyby ta opcja darła się o 7:05 i świeciła na czerwono. Wtedy już z rana zapakuję eko-siatkę do torebki.

 Może czas coś na pamięć zażywać?

 Może czas sięgnąć do techniki s-f i jakiś czip sobie wszczepić w rękę, który będzie tak wpływał na układ nerwowy, że ręka sama sięgnie po eko-torbę?

Na koniec przyjrzałam się posiadanym eko-siatkom i stwierdziłam, że są brzydkie.

Zajrzałam do kącika krawieckiego, a tam - niespodzianka - leży gruba bawełna ze spożywczym nadrukiem.  I poszyłam sobie torby na zakupy spożywcze, jako że te wykonuję najczęściej. Zanim internet przejmie tę sferę moich zakupów, będę paradować z torbami

FISH&TOMATO.

Torby przeszły testy na pamięć i obciążenie. Wynik: jeszcze nie zapominam, a i uszu też nie oberwałam. 

Nie taki filc straszny

Zawartość damskiej torebki - źródło nieustających zaskoczeń.

Postanowiłam zrobić sekcję swojej własnej torebce, a więc: światło, stół, znieczulenie oraz mycie rąk niekoniecznie,ale może rękawice ochronne będą przydatne? Siostro, skalpel! Ups, Siostra daleko, a skalpel jest w środku ! Aaaa, tak, tak, w torebce są dwa, na wypadek, gdybym chciała zastosować cięte riposty.

 Co my tu jeszcze mamy: terminarz tegoroczny i zeszłoroczny, bo jeszcze nie przepisałam wszystkich ważnych informacji , etui na dokumenty, długopisy: 3 całe i 2 w kawałkach, próbka perfum , paczka zapałek, portfel, komórka, mini apteczka, mini kosmetyczka, 2 szyszki, patyczki do uszu, plik rysunków Młodego- bardzo cenne, metr krawiecki- myślałam, że zgubiłam; czekoladka za zakupy powyżej 30 zł , kalkulator, pieczątka, grzebień, chusteczki higieniczne i niezidentyfikowane paragony, z których tusz zszedł pomiędzy wrześniem a grudniem ubiegłego roku.

 Często sobie postanawiam, że jak będę miała nową torebkę, to sporządzę sobie superfunkcjonalny organizator i nic, dosłownie NIC nie będzie mi się po niej walało. O, to może być noworoczne wyzwanie - uszyć organizator,... albo utrzymać ład w torebce...

 Tymczasem, zamiast wyżej wymienionego organizatora, powstają nowe torebki z filcu z haftem.

Tak się rozpędziłam, że Łuczniczka już ledwo ciągnie, ale na podorędziu jest Singer Heavy Duty... na szczęście.