Epizod 11/52.

 

Inny wymiar.

Od kilku dni kombinuję, jakby tu się przenieść w inny wymiar. Bo rozmiar dalej ten sam, normalne 42, chociaż dla niektórych to strrrraszne plus size. Inny wymiar ze słoneczną pogodą, lekką bryzą od morza, ciepłym piaskiem, dobrym jedzeniem.....ech...pomarzyć można. Rozmarzyłam się też nad takim oto magazynem z wykrojami: MY IMAGE , numer 11/2015, wygląda bardzo interesująco.

Wykroje: 16 propozycji, 3 do ściągnięcia ze strony magazynu. Rozmiary od 36 do 54.  Szczegółowy opis modeli, z foto instrukcją. Arkusz z wykrojami, jak w Burdzie, mało czytelne, przynajmniej dla mnie, ale wystarczy celofan lub pergamin i dobre oświetlenie. Modele, ktoś powie, że zachowawcze, ja powiem, że normalne, do noszenia na co dzień. Ale takie, które, dzięki ciekawemu doborowi tkanin, odróżniają nas od szablonowych ubrań z sieciówek. Skusiłam się na sukienkę, a jakże, z karczkiem, model M1559A/B.

Doszłam do wniosku, że wiosna w tym wymiarze może jednak nas nie rozpieszczać ciepłem, więc wybrałam tkaninę dzianinową pikowaną. I wyświetlił mi się wielki czerwony znak STOP!!!! Co z rozmiarem!? W Burdzie kroję 42, z zamkniętymi oczami, a tu? Porównałam tabele rozmiarów i, niespodzianka, tu mnie wyszczuplili na 40. Na wszelki wypadek wykrój zrobiłam na 42, w myśl zasady "lepiej grubego pocieniować, niż chudego poszerzyć". Skroiłam, rzuciłam na coverlocka, szast prast, sukienka prawie gotowa. Uwielbiam mojego coverka i dzianiny!!! Przymiarka przyniosła same miłe poprawki, czyli taliowanie. Żeby nie było tak jednostajnie dodałam fuksjowe lamówki wokół dekoltu i rękawów. I broszkę, żeby nie odstawać od wiodących trendów. Bardzo się polubiłam z tą sukienką i coś czuję, że jeszcze ten model wykorzystam.