Projekt 52/52 Start!

Nowy rok, nowe możliwości, nowe wyzwania. Psychologowie radzą, by w poprawianiu naszej nowej rzeczywistości, rzeczywistości roku 2016, kierować się metodą "zmiana dobrego na lepsze". Czyli metoda małych kroczków. Żadnego skakania w siedmiomilowych butach noworocznych postanowień. Ale co, gdy takie się pojawiły? Gdy noworoczne postanowienia zakiełkowały w naszych umysłach i sercach i nie dają się pokonać racjonalnymi wyjaśnieniami? Co, gdy nawet czynnik czasu nie jest hamulcem i nie blokuje coraz bardziej wyraźnej wizji? Co? Należy podążyć za wewnętrznym głosem. Należy wziąć głęboki wdech i podjąć wyzwanie, jak rękawicę, rzuconą nam przez los. I wykorzystać to najlepiej, jak się umie.          

Oto moje postanowienie, moja metoda małych kroczków: uszyć 52 sukienki w ciągu 52 tygodni nowego roku, 2016. Po jednej na każdy tydzień. Dlaczego sukienki? Bo są uniwersalne, mogą być na elegancko, na sportowo, na domowo i na espresso z przyjaciółką.  Powód egoistyczny : chcę co tydzień mieć nową sukienkę. ( Kto by nie chciał? )

 Ktoś pomyśli, dobra, dobra, na pewno.... No bo jak znajdzie czas "polska kobita"? Dzieci, gary i reszta przybytku. To się nie uda. Może się nie uda, może tzw. szara rzeczywistość pokrzyżuje mi plany? Może czynnik ludzki będzie decydujący?

Jednak chęć podjęcia wyzwania jest większa niż obawy, ważniejsza niż to, co pomyślą inni. Zamierzam szyć.

Start !

Ortalion na wejście

W ramach programu 1000 kroków dziennie, mój blog wykonał szereg kroków i trafił w ręce Wróżki IT. Ta, używszy swoich magicznych umiejętności, przeciągnęła go na jasną stronę mocy. W takiej oto szacie graficznej będę wykonywać kolejne kroki w Nowym Roku. Czy będzie ich 1000 czy tylko 52... zobaczymy. Mam nadzieję, że moje umiejętności nie osłabną, maszyna się nie zepsuje i nie braknie mi materiałów... 

Ponieważ nie zmieniam charakteru bloga i w dalszym ciągu chcę należeć do grona szyjących blogerek, przedstawiam kolejną, a pod tym adresem pierwszą, kurtkę z ortalionu dla małej damy. Mała dama ma ok. 128 cm wzrostu, więc kurtka jest w rozmiarze 134. Wiadomo, nie szyć na teraz, szyć na zaś, w przypadku dzieci. Wykrój pochodzi z Ottobre 4/2015, model 23 i pierwotnie jest płaszczykiem z softshellu.  Kremowy ortalion został sprawdzony. Nadaje się. Płaszczyk został zaopatrzony w duże kieszenie o oryginalnym kształcie. W pasie i na dole wciągnęłam gumkę kremową. Futrzak przy kapturze jest odpinany i jest "milutki". Mała dama wygląda jak : Królowa Śniegu. Do kompletu czapka , czy królowa chodzi w czapce?

Piccolo ortaliono

Pomysł, pomysł, pomysł!!!!Co materiał to pomysł!!!

Taki mamy klimat, że jednak będzie zimno. Pomysł dotyczy więc kurtek.

Obstawiłam się ortalionami: kremowy, seledynowy ( z gatunku "bądź widoczny na drodze"), czerwony i czarny, ortalionami pikowanymi z ociepliną, ortalionami z ociepliną nie pikowanymi. Pomału kompletuję zamki, podszewki, podszewki pikowane, gumki, stopery i futra sztuczne.

Na początek, na rozgrzewkę, mała kurcinka w rozmiarze 96.

Bajeczne szycie się zapowiadało, do momentu wybrania modelu z Burdy dla dzieci 1/2009. Dlaczego? W tym wydaniu Burdy, ktoś popisał się nie lada dowcipem i odwrotnie oznaczył szablony z wykrojami. Nie korzystam z niej za często, stąd i nie pamiętałam, że arkusze A,B,C,D, to tak naprawdę E,F,G,H i na odwrót ... Po sprawdzeniu zasobów epitetów i łamigłówce arkuszowej szycie szło bajecznie.

Oczywiście niemiecki rozmiar 96 dla słowiańskiego jest za szeroki. Jednak w przypadku kurtek nie jest to wada. Zawsze pod spód można założyć coś cieplejszego.No i nie opłaca się szyć ubranek w sam raz, bo raz dwa i takie ubranka są za małe. Co do koloru... śmietankowy, delikatny,... a praktyczny... jak gwóźdź w kole. Zakładam jednak, że wszyscy mamy pralki...

 Śmietankowy ortalion posiadał już ocieplinę, ale na wszelki wypadek dodałam jeszcze kremową podpinkę. Wnętrze kaptura oraz wyłogi rękawów odszyłam pikówką z poliestrem. Z tego samego materiału doszyłam czapeczkę. Do dołu kurtelki wciągnęłam gumkę okrągłą, także kremową i zablokowałam ją dwoma stoperami. W boczki wciągnęłam szersze gumki, by lekko kurcinkę wytaliować. Całość świetnie dopełnia futrzak wokół kaptura. Futrzak jest odpinany, bo obawiam się, że źle zniesie częsty kontakt z proszkiem i wodą.

 Kurcinka  dobra, tylko ten futrzak... bardzo mizia po buzi :)

Trzeci sezon

   Trzy lata temu zachowałam się bardzo rozsądnie i uszyłam sobie płaszcz. Wtedy nie wiedziałam, że płaszcz będzie wielosezonowy, to znaczy, że będzie i na wiosnę i na jesień i nie tylko w 2013 roku. Po pierwsze fason, taki prosty, niemal klasyczny. Można z paskiem, można bez. Po drugie kolor, uderzający w szarość ulicy.

  Miewam od tamtego czasu pomysły, by uszyć sobie coś nowego, w czym mogłabym iść w jesień, ale...Albo fason zamierzonego uszytku jest podobny, albo kolor zbliżony.

   Oto moje racjonalne szycie, szycie na lata i jesienie.

Skleroza szyciowa

 To trzeba opisać:

Sobota rano, nawet ładnie, atmosfera wybitnie piżamowa, wieszam pranie.

Koszula, spodnie, skarpetka ( druga może na dnie kosza ), koszula, znowu skarpetka bez pary (druga pewnie pod łóżkiem), spodnie, podkoszulek, para skarpetek !, sukienka, skar....Sukienka!!!!

Matko Boska, przecież nie mam ciemnych sukienek... NIE MOJA SUKIENKA!!!!!

PIORĘ RZECZY INNEJ BABY !!!!

W nanosekundzie przez mój umysł przepływają myśli z prędkością wiatru wiejącego na Przylądku Horn. SUKIENKA! NIE MOJA! i reszta myśli związanych z domniemaną zdradą. Ja poszkodowana oczywiście. NIE MOJA SUKIENKA!!! Winny oczywiście ON. NIE MOJA SUKIENKA...ale na szczęście nie jest szczuplejsza ode mnie... że ja nic nie ...Jak mogłam tak bezmyślnie wrzucać ciemnie rzeczy do pralki i nie przyjrzeć się...Trzeba to przejść z godnością...asertywność...

NIE MOJA SUKIENKA...dzianina fajna, granatowa...
NIE MOJA SUKIENKA....bez metki....NIE MA METKI !!!!
MATKO BOSKA!!! PRZECIEŻ TO MOJA SUKIENKA!!!
Olśnienie, przebłysk, pamięć wraca...ufff
Z czwartku!!!

 Przecież chciałam sobie poprawić humor i całkiem wieczorem wygrzebałam, już skrojoną wieki temu, dzianinę i ją zeszyłam, całość na overlocku,... było ciepło, do tego wspomagacz w postaci lampki wina...

 W piątek poszłam w niej do pracy, potem wrzuciłam do prania... wniosek :

 NIGDY NIE SZYĆ NA WSPOMAGACZACH, JAK SIĘ JEST ZMĘCZONYM. Źle działa na pamięć.

;)

Ufff...

Zdrada

Wypada powiedzieć : kobieto, puchu marny...

Nie spodziewałam się tego, no nie spodziewałam, a jednak...

Zdradziłam Burdę dla Ottobre...a było tak :

Jeden weekend cały wolny. Wolny od garów, od pracy, od szycia (chociaż uwielbiam). Jeden weekend po pięciu dniach pełnych słońca. Jeden weekend...i co? I zapowiedzieli, że 16 stopni i może padać i zachmurzenie duże ...w Tatrach.

Oburzenie można było mierzyć w kilogramach, lub bardziej po krawiecku w metrach. No jak, jeden weekend i nie ma ładnej pogody? Nie ma pogody, a ja nie mam kurtki na deszcz? No nie może tak być.

Szybkie zakupy : - ortalion 1,8 m po 13,50 ( co za kolor i srebrny w środku ) 

  • nici 3,90
  •  sznurek 2 m po 0,80
  • 4 stopery po 0,80
  • gumka okrągła 3 m ( na zaś ) 1 zł

 Wykrój wpadł mi w oko z miesiąc temu w Ottobre.

Ottobre jedno, a Burdy od 2004..., tyle szukania..., no i nie omieszkałam go użyć. Szybko, bo nie ma czasu, a ma padać...a ja nie mam kurtki na deszcz.

 Szycie kurtki, na szybko, że tak nadmienię, jest niebywale pozytywną czynnością. Najpierw kaptur: zeszyć, nabić wyloty na sznurek, przeszyć tunel na tenże sznurek i najlepiej od razu ów sznurek wciągnąć.

 Potem przód zszyć z tyłem i doszyć kaptur. Wszyć zamek. Zszyć boki. Doszyć wewnątrz tunel na gumkę w talii, nabić wyloty na gumkę.

Wszyć rękawy. Podwinąć. Nabiłam jeszcze otworki pod pachami, aby zapewnić sobie wentylację, bo ortalion nie jest "oddychającą" tkaniną.

 Efekty tej działalności było widać z godziny na godzinę, po trzech godzinach było już widać całą kurtkę. A już dobę później okazało się, że deszczu nie było, chociaż zachmurzenie duże i temperatura w okolicach 16 stopni. Kurtka jednak się przydała, bo powyżej kosodrzewiny trochę wiało. Dodatkowa zaleta kurtki: jest lekka i nie zajmuje dużo miejsca w plecaku. Wada : mnie się, ale kto by się tym w górach przejmował... I ten kolor...do butów mi pasuje ;)

Ps. Wiem , wiem, nie zrobiłam kieszeni...brakło czasu...obiecuję poprawę ;)